środa, 4 stycznia 2017

Landmannalaugar

Jeżeli zobaczycie tytuł tego wpisu to zapewne pierwszym pytaniem będzie: a gdzie to jest? Ewentualnie: co to jest? A może nie :)

laugar to kąpiel, a nazwę miejsca, Landmannalaugar tłumaczy się jako miejsce kąpielowe dla ludu, powszechne. I faktycznie, jak już człowiek tam dotrze to i wykąpać się można.
Landmannaugar leży na Islandii, w interiorze, w otoczeniu nieprawdopodobnie kolorowych gór.
Dotrzeć tam da się wyłącznie autem z napędem na 4 koła bądź odpowiednio dostosowanym, wysoko zawieszonym autobusem. W sezonie jeżdżą one do tego miejsca.
Jak na islandzki interior miejsce to jest gęsto odwiedzane i na kamienistej, wyboistej trasie, którą jechałyśmy (ja za kierownicą małego, dzielnego Suzuki Jimny) czułam się czasem jak na szosie poza interiorem. Tak przynajmniej wygląda to na drodze F208 od północy. Od południa sytuacja zmienia się diametralnie (pewnie dlatego, że od północy nie ma żadnych przejazdów przez rzeki poza ostatnim miejscem przed obozowiskiem, a tego brodu pokonywać nie trzeba, można zostawić autko przed nim, od południa po doliczeniu do 10 rzeczki, strumienie i większe rzeki przestaje się liczyć).

Po dotarciu miejsce wygląda tak


ale to co czyni je naprawdę niezwykłym to otaczające je góry, których kolory zachwycają




Landmannalaugarjest miejscem startowym znanego 4-dniowego trekkingu i dlatego tak wielu ludzi pojawia się tu w sezonie (krótkim). Niemniej rozległość gór sprawia, że bardzo niedaleko za węzłem szlaków przy campingu myśl o zatłoczonych szlakach w Tatrach znika i znów odzyskuje się (cenną) samotność. Do czasu powrotu na camping i spotkania... no właśnie, w miejscu, w którym turyści spotykają się na kąpieli - w islandzkiej gorącej, termalnej sadzawce.