Gry postapokaliptyczne cieszą się
dużą popularnością. Są również miejsca na świecie, które – z racji swej historii i
wydarzeń, które miały tam miejsce, wykorzystywane są jako inspiracje do takich
gier czy ich scenografii. Jednak ich prawdziwa historia jest zawsze bogatsza,
ciekawsza i znacznie mniej jednoznaczna niż ta fikcyjna. Więcej można się też z
niej nauczyć.
Niewątpliwie miejscem takim jest
ukraiński Czarnobyl, a właściwie cała zona otaczająca 30-kilometrowym
pierścieniem dawną elektrownię nuklearną imienia (a jakże!) Włodzimierza
Lenina.
Czarnobyl – stare miasteczko:
miejsce powstania chasydyzmu, jedno z największych swego czasu skupisk prawosławnych
starowierców, miejsce wielu strasznych i krwawych starć i pogromów, w czasach
komunizmu, po próbach zatarcia jego przeszłości, stało się w latach 70-ych zapleczem
mieszkalnym dla powstającej elektrowni. Razem z elektrownią powstało miasteczko
Prypeć (Pripiat’). Ono było młodziutkie i stanowiło spełniony sen o karierze w
ZSRR. Średnia wieku mieszkańców nigdy nie przekroczyła 26 lat. Mieszkania (jak
na radzieckie standardy) ładne i łatwo osiągalne. Dobrze zaopatrzone sklepy (w
tym samoobsługowy „uniwiermag” – niesłychana atrakcja), połączenia autobusowe i
wodolotowe z Kijowem. Miejsce, gdzie młodych fachowców, potrzebnych do pracy
elektrowni, zwabiano doskonałymi (jak na ZSRR) warunkami życia. Miasteczko,
które w ciągu 2 kwietniowych dni zakończyło swe istnienie.
Anioł śmierci - trzeci anioł Apokalipsy - jest symbolem Czarnobyla, gdyż znak jego trąby miał spowodować upadek gwiazdy zwanej Piołun i zamianę trzeciej części wód w piołun. Czarnobyl to po ukraińsku piołun.Aleja nazw miasteczek i wsi wysiedlonych po katastrofie.
Głaz upamiętnia tych, którzy oficjalnie zginęli w akcji (nie wszystkich). Lista ofiar Czarnobyla długo się rozszerzała w miarę, jak wychodziły na jaw różne fakty.
26 kwietnia 1986 r., wskutek źle
zaplanowanego, niezaakceptowanego przez zwierzchników i z uporem maniaka
kontynuowanego eksperymentu w bloku czwartym elektrowni doszło do najpoważniejszego
cywilnego wypadku nuklearnego. Jego techniczne przyczyny i przebieg najlepiej –
w mojej opinii – oddał w swej książce Grigorij Miedwiediew Czarnobylski notatnik, a ludzkie następstwa katastrofy opisała w niedościgniony, pełen
empatii, emocjonalny sposób białoruska noblistka Swietłana Aleksijewicz („Czarnobylska
Modlitwa”).
Szpital w Prypeci to miejsce gdzie przywieziono pierwsze ofiary katastrofy - strażaków i pracowników elektrowni. Ponieważ przywieziono ich ambulansami w ubraniach w jakich byli (punkt medyczny w elektrowni był zamknięty, nie otrzymali w nim pierwszej pomocy) ubrania jakie mieli na sobie ściągano w szpitalu i wrzucano do piwnicy. Jest to wciąż jedno z najbardziej napromieniowanych miejsc w okolicy.
Centralny plac Prypeci powoli zagarnia z powrotem przyroda...
Wesołe miasteczko miało zostać otwarte 1 maja. Zostało w Prypeci na zawsze, nigdy nie uruchomione (ewakuacja nastąpiła 28 kwietnia)
W jednym z licznych przedszkoli Prypeci. Lalki robią wstrząsające wrażenie.
Dziś strefa (albo zona, jak mówią o niej niektórzy, przywodząc na myśl prozę Sołżenicyna) przyciąga wielu ludzi. Fanów horrorów i postapokaliptycznych gier komputerowych, poszukiwaczy mocnych wrażeń, osoby zafascynowane katastrofą i jej skutkami, osoby szukające okruchów pozostałych po dawnym, nieludzkim systemie radzieckim utrwalonych w nietypowy sposób wskutek wyjątkowych zdarzeń. Oraz wielu, wielu innych. Pomimo, że oficjalnie turystyka w strefie nie istnieje faktycznie można tam wjechać (w grupie, z opieką miejscowego przewodnika, pod warunkiem ukończenia 18 lat).
Dziś strefa (albo zona, jak mówią o niej niektórzy, przywodząc na myśl prozę Sołżenicyna) przyciąga wielu ludzi. Fanów horrorów i postapokaliptycznych gier komputerowych, poszukiwaczy mocnych wrażeń, osoby zafascynowane katastrofą i jej skutkami, osoby szukające okruchów pozostałych po dawnym, nieludzkim systemie radzieckim utrwalonych w nietypowy sposób wskutek wyjątkowych zdarzeń. Oraz wielu, wielu innych. Pomimo, że oficjalnie turystyka w strefie nie istnieje faktycznie można tam wjechać (w grupie, z opieką miejscowego przewodnika, pod warunkiem ukończenia 18 lat).
Blok czwarty elektrowni nakryty starym sarkofagiem. Z uwagi na nieszczelności (obecnie ok. 250 m. kw.) wykańczany jest nowy, bardzo drogi sarkofag. Ma wystarczyć na kolejne 100 lat.
Po drodze mijamy punkty kontrolne i bramki sprawdzające promieniowanie (wyjeżdżając ze strefy). W strefie – w zależności od tego kto czego poszukuje i z jakim nastawieniem przyjeżdża – uderzają zwłaszcza 3 rzeczy: ludzki wymiar tragedii, utrata z dnia na dzień dotychczasowego życia, ludzkie cierpienia i ofiary; techniczne przyczyny katastrofy i mieszankę braku pokory oraz zupełnej bezradności wobec sił, które człowiek uruchomił, ale nad którymi nie panuje i wreszcie powolne, stałe odzyskiwanie przez naturę tego co jej wydarto. Ziemia, na której od ponad 30 lat nikt już nie mieszka inaczej niż punktowo, przelotnie, z pokorą oglądając się przez ramię jakby chciał (co niemożliwe) wyrównać zadufanie i brak pokory w przeszłości.
Po drodze mijamy punkty kontrolne i bramki sprawdzające promieniowanie (wyjeżdżając ze strefy). W strefie – w zależności od tego kto czego poszukuje i z jakim nastawieniem przyjeżdża – uderzają zwłaszcza 3 rzeczy: ludzki wymiar tragedii, utrata z dnia na dzień dotychczasowego życia, ludzkie cierpienia i ofiary; techniczne przyczyny katastrofy i mieszankę braku pokory oraz zupełnej bezradności wobec sił, które człowiek uruchomił, ale nad którymi nie panuje i wreszcie powolne, stałe odzyskiwanie przez naturę tego co jej wydarto. Ziemia, na której od ponad 30 lat nikt już nie mieszka inaczej niż punktowo, przelotnie, z pokorą oglądając się przez ramię jakby chciał (co niemożliwe) wyrównać zadufanie i brak pokory w przeszłości.
Postaram się tutaj pokazać ogólne
wrażenie Prypeci i okolic kumulujące te wrażenia, natomiast o widocznych
pozostałościach po nieludzkim systemie opowiem osobno w kolejnym wpisie.
Niesamowite miejsce.
OdpowiedzUsuń