Wyspa na pograniczu Maryland i Virginii. Ocean, słone mokradła, wysokie temperatury.
Wydmy z białego piasku, zatrzęsienie ptactwa (głównie czapli).
Błękitne kraby spacerujące po dnie płytkich rozlewisk.
Pomosty nad rozlewiskami.
Wiele jest takich miejsc? Może nie, ale trochę z pewnością jest. Jednak coś Assateague wyróżnia - dzikie konie. Na tym terenie żyje kilka stad dzikich koni, które wprawdzie zbliżają się czasem do ludzi, ale też czasem gryzą. A czasem zajmują miejsce pod parasolem na plaży. I wtedy zostaje się na jakiś czas bez krzesełek, chłodnego napoju i kawałka cienia jak przydarzyło się to grupce turystów.
Na plecach dzikich koni czasem jeżdżą ptaki pozbawiające je pasożytów skóry, ale nigdy przenigdy nie ludzie. Konie w tym zakątku wydają się naprawdę doceniać brak siodła od pokoleń. Warto odwiedzić Assateague.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz