czwartek, 2 sierpnia 2018

Fredericksburg, Wirginia

Fredericksburg jest jednym z najstarszych amerykańskich miasteczek, z miłą atmosferą, aurą historii i ciekawymi zabytkami.

Rising Sun Tavern była "właściwą" gospodą (poważaną i dającą schronienie również podróżującym kobietom bez utraty przez nie statusu damy) w domu, który należał kiedyś do najmłodszego brata George'a Washingtona, Charlesa, następnie przeszedł w ręce najstarszego syna Charlesa, a po sprzedaży był w kolejnej rodzinie przez ponad 100 lat, pomimo utraty licencji na prowadzenie tawerny i wyszynku (nie znamy powodów, ale musiały być poważne, gdyż właściciele nigdy nie spróbowali jej odzyskać).

Wnętrza są zachowane dając wymowne świadectwo temu, że nawet najbardziej obskurny pensjonat dzisiaj nie jest zły ;). Zgodnie z regułami (na zdjęciach) więcej niż 5 osób nie powinno nocować w jednym łóżku i nie należy robić tego w butach. Oczywiście podział płciowy w sypialniach był sztywny. Tak sztywny (kobiet zresztą zatrzymywało się tam niewiele, kilka rocznie), że kobiety w czasie posiłku i całego pobytu oddzielano od mężczyzn. Barman był chroniony przed krewkimi, podpitymi gośćmi specyficzną klatką wokół baru, a pościel zmieniano jak ją prano... co kilka miesięcy. Spało się w pozycji półsiedzącej najczęściej gdyż miało to chronić przed zakażeniem gruźlicą od złego powietrza (teoria zarazków dopiero się miała narodzić). 
Mówimy o czasach przed wojną o niepodległość. Świadectwem tego, że podatki (niesłuszne, niesprawiedliwe i zbyt wysokie) też nie zostały wymyślone dzisiaj. Już wiem skąd wzięły się stoły na 3 nogach: opodatkowane było posiadanie mebli, ale za meble uważano sprzęty mające 4 nogi lub więcej, zatem 3-nogie stoły były baaardzo powszechne. Podobnie jak fotele z blatem na zawiasach, który z oparcia mógł stać się blatem stołu, gdy była taka potrzeba. Takie dwa w jednym :) . Były też talie kart z epoki. Bez numerów na kartach (nikt nie śmiałby obrazić wyedukowanego towarzystwa grającego w karty sugestią, że nie potrafią policzyć symboli na kartach), oraz... bez 52 karty. Można było grać w 51 kart lub poprosić o ostatnią, pięknie udekorowaną, z symbolem króla Jej użycie wiązało się z dodatkową opłatą, jako, że... tak, tak, gra w karty też była oczywiście opodatkowana.

Zdjęć we wnętrzach nie można było robić zatem tylko obiecane ogłoszenie o cenach i zasadach przed tawerną.
Na szczęście w sąsiednim zabytku wolno było robić zdjęcia - była to pochodząca z okresu przedrewolucyjnego apteka prowadzona przez Szkota, aptekarza, lekarza, chirurga i dentystę. Taka kumulacja fachów w Anglii była niedozwolona, ale w koloniach można było zaszaleć (pod warunkiem oczywiście odprowadzenia dla korony należytych podatków). Doktor Mercer cieszył się uznaniem miejscowych, leczył dzielnie używając wielu leków zgodnie z teorią czterech humorów, której był zwolennikiem. Leczył zarówno dżentelmenów jak i damy stosując wielorakie środki. Rwał zęby, puszczał krew, stosował rtęć, ale też mniej szkodliwe i do dziś pozostające (w niektórych wypadkach) w łaskach zioła oraz pijawki. Dochował się 4 synów i córki, która poślubiła niejakiego Pattona. Prapraprawnukiem tego związku był słynny amerykański generał. Oto jak wygląda ta apteka:



Zdrowia wszystkim życzę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz