piątek, 3 sierpnia 2018

Fredericksburg, Wirginia cz. 2 - BITWA

Fredericksburg to również miejsce jednej z największych i najważniejszych bitew wojny secesyjnej. Pod względem ilości żołnierzy w polu była największa (200.000 żołnierzy po obu stronach), pod względem ofiar była w czołówce, chociaż Gettysburg ją wyprzedził. Co się stało?

We wrześniu 1862 r. prezydent Lincoln stworzył szkic deklaracji o emancypacji dającej wolność czarnym niewolnikom w stanach skonfederowanych w dniu 1 stycznia 1863 r. Jego zamysłem (stąd długie vacatio legis) było skłonienie Południa do rokowań pokojowych. Był gotowy na pewne ustępstwa (prawdopodobnie dotyczące odszkodowania za utraconą "własność") i dążył do szybkiego zakończenia wojny. Do tej pory potyczki Północy i Południa miały charakter czysto militarny, nie dotykały ludności cywilnej, a wojna była prowadzona tak, aby uszanować drugą stronę, jej mienie i styl życia. To się miało zmienić. 
Południe nie przystąpiło do negocjacji, deklaracja o emancypacji wzbudziła wściekłość. Niemniej Lincoln nie rezygnował. Chciał szybkiego pokoju. Uznał, że jeżeli przed datą wejścia w życie tego aktu prawnego Południe otrzyma militarny cios będą bardziej skorzy do ustępstw. W tym celu na początku listopada 1862 r. powierzył dowództwo Armii Potomacu generałowi Ambrose'owi Burnside'owi, który wcześniej odmówił objęcia dowództwa tłumacząc się brakiem odpowiednich kwalifikacji. Był absolwentem West Point i doświadczonym dowódcą, niemniej żaden z dowódców w tamtej wojnie nie miał pod komendą tak wielkich armii, żaden nie dowodził w wojnie nowoczesnej, która zmieniła całą taktykę. Burnside miał po prostu więcej pokory, żeby to przyznać.

Tym razem rozkazy były jednoznaczne. Ma zadać cios Południu i zrobić to do końca roku. Burnside wiedział, że zadanie było bardzo trudne, niemniej nie miał wyjścia. Uznał, że atak na armię generała Lee i odcięcie jej od Richmond oraz zagrożenie Richmond (stolicy konfederatów) powinno wypełnić oczekiwane zadanie. Czy miał rację nigdy się nie dowiemy. Historia potoczyła się inaczej.

Burnside postanowił przekroczyć dzielącą terytoria Północy i Południa rzekę Rapahanock we Fredericksburgu. W tamtym okresie nie istniał już żaden most łączący jej brzegi (zburzone we wcześniejszym okresie wojny), a znana z szybkiego przybierania wody i gwałtownych powodzi rzeka była niebezpieczna. Burnside zgłosił kwatermistrzostwu Północy zapotrzebowanie na mosty pontonowe i inżynierów i otrzymał zapewnienie, że dotrą na miejsce zaraz, może przed jego armią. Nikt nie poinformował go o kłopotach. Niestety mosty dotarły dopiero około 10 dni po nadejściu liczącej 120.000 żołnierzy Armii Potomacu  kiedy element zaskoczenia już został zmarnowany i armia gen. Lee zaczęła gromadzić się po drugiej stronie rzeki. Artyleria Południa miała czas na zajęcie doskonałych miejsc, dokonanie pomiarów odległości i przygotowanie do odparcia ataku. Inżynierowie Północy w trakcie budowania przeprawy znaleźli się pod intensywnym ostrzałem - straty były znaczne. kiedy w końcu doszło do ataku - 13 grudnia 1862 r. - wojska Armii Potomaku znalazły się pod intensywnym ogniem sił Południa. Udało im się zająć i splądrować Fredericksburg (pierwszy atak na własność cywilną i prywatną w tej wojnie, raczej przypadkowy, związany z trudną przeprawą i nadużyciem alkoholu, ale zmienił charakter tej wojny, choć do celowej taktyki niszczenia generałów Granta i Shermana było jeszcze daleko). jednak ogień prowadzony ze wzgórz Marye zdziesiątkował przy ataku wojska jankeskie. Po 3 dniach zmagań Armia Potomaku wycofała się na drugą stronę Rapahanock i tam założyła obóz zimowy. Armia Lee założyła go po drugiej stronie rzeki. W oczekiwaniu na wiosnę żołnierze wymieniali na korowych łódeczkach kawę (której brakowało na południu) i tytoń (którego nie było na północy) by z nastaniem lepszej pogody wznowić rzeź.
Na wzgórzu Marye jest dziś cmentarz wojskowy, na którym leży trochę ponad 15.000 żołnierzy obu stron. 80% z nich nigdy nie zidentyfikowano. Dopiero pod koniec wojny secesyjnej żołnierze, zdając sobie sprawę z ryzyka, ze ich rodziny nigdy nie poznają ich losu, wszywali masowo naszywki z imieniem i nazwiskiem w mundury. 
Do historii tego starcia przeszła też historia "Anioła ze Wzgórz Marye" sierżanta Richarda Kirklanda, żołnierza Południa, który po dwóch dniach słuchania jęków rannych żołnierzy Północy nie mogących się wycofać na swoje pozycje i błagających o wodę zaczął ją roznosić. Gdy żołnierze obu stron zorientowali się co robi wstrzymano ogień, nikt do niego nie strzelał. Kirkland zginął w bitwie rok później, ale jego historia przetrwała i dziś we Fredericksburgu ma pomnik.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz